Hu hu ha – zima zła? Czyli jak balansować dosze zimą [Ajurweda]

[źródło zdjęcia Unsplash]

Często narzekamy na zimę. O wiele częściej niż na inne pory roku. Że zimno, ciemno, mokro, ślisko. Za dużo śniegu (bolączka drogowców) albo za mało (tu z kolei pretensje mają narciarze). Że dzień za krótki, a wieczory się dłużą. A w ogóle to szaro, buro i nic się nie chce.

Wiele osób zimą odczuwa spadek energii, apatię i ogólne przygnębienie. Marzniemy, chorujemy, często mamy przesuszoną skórę. Odczuwamy nieprzyjemne skutki zimowej pogody. Zmiany pogodowe wynikające z przemienności pór roku wpływają na stan naszego zdrowia.
Każda pora roku rządzi się swoimi prawami i każda jest tak samo potrzebna – zima to czas zwolnienia, wyhamowania, odpoczynku, stagnacji, tamasu. Na pierwszy rzut oka może nam się wydawać to niekorzystne, jednak wszystko ma swój ukryty sens. Przyroda zamiera, żeby nabrać sił i na wiosnę ponownie rozkwitnąć.

Nasz organizm również dostosowuje się do zegara biologicznego – metabolizm spowalnia, jesteśmy bardziej senni, mniej energiczni, szybciej się męczymy. Niestety współcześnie często walczymy z tym naturalnym stanem rzeczy. Nie możemy pozwolić sobie na zawinięcie w koc i przeczekanie do wiosny z kubkiem gorącej herbaty i książką lub ulubionym serialem. Możemy (nie tylko możemy, a nawet powinniśmy) jednak zwolnić tempo. Nie brać na siebie nowych obowiązków czy wyzwań, nie przepracowywać się. Nie oznacza to, że powinniśmy w ogóle odpuścić i poddać się tamasycznej sile. Zarówno aktywność fizyczna, jak i umysłowa nadal są wskazane. Gdy nasz organizm jest w trybie lekkiego uśpienia, nie należy zmuszać się do nadmiernego wysiłku, jednak łagodne ćwiczenia aerobowe lub rozgrzewające asany (np. powitanie słońca) są zalecane.

Co na to Ajurweda?

Według ajurwedy, jeśli nasze prakriti (konstytucja psychofizyczna) nie jest zaburzone, nie powinniśmy odczuwać niekorzystnych konsekwencji zimowej aury. Bardzo rzadko jednak zdarza się, że w toku życia nasze prakriti pozostaje zbalansowane, czyli że konfiguracja dosz jest w takim stanie, w jakim była w chwili naszych narodzin. Dlatego niezbędne jest dostosowanie się do warunków zewnętrznych. Abyśmy mogli cieszyć się dobrym zdrowiem i samopoczuciem, ajurweda zaleca przestrzeganie pewnych zasad dotyczących diety, pielęgnacji i zachowania.

Zacznijmy od najważniejszego, czyli od jedzenia ;)

Najprostszą i oczywistą wskazówką, o której niestety często zapominamy, jest to, aby zimą przyjmować rozgrzewające pokarmy: długo gotowane lub duszone potrawy, gęste zupy, doprawione aromatycznymi i rozgrzewającymi przyprawami. Obecnie również zimą dostępne są produkty typowe dla innych pór roku. Sprawia to, że jemy po prostu to, co lubimy, a niekoniecznie to, co jest typowe dla danego sezonu. W zimie możemy zajadać się lekkimi sałatkami z pomidorami i różnymi rodzajami sałat, możemy pić szejki ze szpinakiem i leśnymi owocami. Tylko czy wyjdzie nam to na zdrowie?

Co prawda sezonowych warzyw i owoców w zimie jest niewiele, jednak mają one te cechy i właściwości, które o tej porze roku są nam szczególnie potrzebne – są pożywne, ciężkie, uziemiające.

Warzywa korzeniowe związane są mocno z żywiołem ziemi, a w przypadku suchej i wietrznej zimy (która w ostatnich latach zdarza się częściej niż ta śnieżna i bardzo mroźna) są szczególnie cenne. W przypadku takiej zimy dosza, która dominuje w otoczeniu to vata. Kiedy za oknem hula wiatr, zbawienne będą gęste, wręcz zawiesiste zupy z rozgrzewającymi przyprawami; takimi jak: czosnek, imbir, kminek, gorczyca, liście laurowe. Nie należy jednak przesadzać ze zbyt ostrymi przyprawami, ponieważ oprócz tego, że rozgrzewają, mają również właściwości wysuszające i mogą niepotrzebnie spowodować podwyższenie poziomu vaty. Warzywa najlepiej jeść gotowane, pieczone, duszone, unikajmy surowych (zwłaszcza ogórka, pomidora, sałaty). Poza tym zimą powinniśmy jeść sporo gotowanych zbóż, nie bójmy się również używać nieco więcej oleju niż zazwyczaj. Pamiętajmy jednak, aby był dobrej jakości, nierafinowany i z pierwszego tłoczenia. O tej porze roku nie należy stosować postów. Jeśli chcemy przeprowadzić detoks, to w innej niż głodówka formie.

Vata kontra kapha

W naszych zimowych potrawach powinien dominować smak słodki, kwaśny i słony.

Jeśli zima jest szczególnie sucha, jedzmy mniej ostrego, gorzkiego, cierpkiego, ponieważ wysuszają. Wysusza także pieczywo, więc starajmy się je ograniczyć. Jeśli już musimy je zjeść, to na ciepło lub z olejem.

Zimą musimy wzmacniać naszą odporność. Ajurweda od tysięcy lat przekonuje, że odporność jest budowana od jelit. Obecnie potwierdzają to także badania naukowe. Dla wzmocnienia flory bakteryjnej jelit niezbędne są naturalne probiotyki. W tej roli doskonale sprawdzą się tradycyjne polskie kiszonki – klasyki takie jak ogórki czy kapusta, ale możemy ukisić praktycznie każde warzywo, w tym przypadku imagination is the limit. Zimą należy raczej unikać kawy i herbaty. Jeśli koniecznie chcemy je pić, dodajmy imbiru. Z napojów polecane jest zwłaszcza „złote mleko”.

Poza rozgrzewaniem, gdy na zewnątrz szaleje vata, musimy zadbać o odpowiednie nawilżenie. Przyjmować nawilżające pokarmy i zioła, a także stosować masaże olejowe i kąpiele z olejkami eterycznymi. Osoby o dominującej lub zaburzonej doszy vata powinny szczególną uwagę przyłożyć do olejowania stawów. Warto też wspomnieć o takiej oczywistości, jak odpowiednio ciepłe ubranie i unikanie przeciągów. Pamiętajmy też, żeby się wysypiać – długie wieczory sprzyjają temu, żeby wcześniej położyć się do łóżka. Zimą można zrobić wyjątek i pozwolić sobie na drzemkę w ciągu dnia. Dobrze jest otaczać się ciepłymi kolorami (żółty, pomarańczowy, czerwony) oraz słodkimi i rozgrzewającymi zapachami (z drzewa sandałowego, róży, trawy cytrynowej, pomarańczy, kadzidłowca).

Kiedy zima jest mokra i śnieżna, do głosu dochodzi dosza kapha. Wtedy trochę mniej skupiajmy się na nawilżaniu i olejowaniu (ale nie odpuszczamy całkowicie), a jeszcze bardziej na rozgrzewaniu.

Uważajmy też, aby nie dopuścić do zaśluzowania organizmu, dlatego zaleca się picie napar z imbiru i kurkumy. Wilgotną zimą najlepiej sprawdzi się smak słony i gorzki, które dobrze rozgrzewają i delikatnie osuszają.

Autorką Anandartykułu jest Ania – z wykształcenia komparatystka i socjolożka, z zawodu – „pani od PR-u” w pewnej instytucji publicznej. Miłośniczka jogi i ajurwedy. Absolwentka pierwszej edycji studiów podyplomowych Ajurweda - holistyczna koncepcja zdrowia.

Ania prowadzi własny fanpage poświęcony ajurwedzie pod nazwą Anayurveda. W przyszłości planuje założenie bloga o tej tematyce. Osoby zainteresowane konsultacją ajurwedyjską mogą skontaktować się z Anią pod adresem: abobela@gmail.com


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wesprzyj Sūtrę - postaw nam kawę albo herbatę jasminową. Dobra karma zawsze wraca:) wspieram
Hello. Add your message here.